Na kolejnym z magicznych plenerów z Oliwią spotkała nas nie lada niespodzianka! 🙂

Był środek słonecznego dnia, gdzie generalnie nie powinno robić się wówczas sesji. Zaryzykowałyśmy, efekt oceńcie sami. Coraz bardziej lubię zdjęcia pod słońce. To ryzykowne, ale gdy już się uda, efekt bywa hm… magiczny :).

Na środku pola pośród irysów naszym oczom ukazała się nagle maleńka sarenka. Musiała świeżo co się urodzić, bo była jeszcze mokrutka i zlękniona. Takie śliczne bezbronne zwierzątko aż chce się przytulić, ale oczywiście w takiej sytuacji trzeba się powstrzymać.

W pierwszej chwili pomyślałam, że porzuciła ją matka i trzeba jej pomóc, że tu po polu jeżdżą traktory, biegają lisy i grozi jej niebezpieczeństwo. Gdy emocje trochę opadły postanowiłyśmy zadzwonić do leśnika po poradę. Ten przekazał nam, że sarnia mama wróci do maleństwa, co bardzo nas uspokoiło.

Wierzę, że malutka Bambi biega już sama po polach. Tak nazwali ją moi obserwatorzy na Instagramie, którzy okazali wiele dobrego serca, gdy umieściłam filmik sarenki. Wierzcie mi, na pytania o losy zwierzątka odpowiadałam cały dzień ;). ♥

 

 

 

 

 

Related Post

Podziel się