Piszę tego posta a w nozdrzach świdruje mi jeden zapach…. lawendy… Raz, że bukiecik tej suszonej rośliny stoi tuż obok, a dwa, że w głowie wciąż wspominam, wycieczkę sprzed kilku dni… do małego lawendowego raju.

Nie, niestety, nie byłam w Prowansji. Jeszcze nie! 🙂 Za to dowiedziałam się, gdzie na Dolnym Śląsku, można na własne oczy podziwiać piękne, fioletowe plony. Miejsce to udało mi się odwiedzić, szybciej, niż myślałam.
W miniony czwartek zaprosiła mnie do siebie na wieś koleżanka ze studiów. Gierczyn, położony jest 30 km ode mnie, w Górach Izerskich. Przez miejscowość wiedzie zielony szlak turystyczny Świeradów-Zdrój – Mirsk. Bardzo lubię spędzać czas aktywnie, więc wybrałyśmy się do pobliskiej wsi Mlądz.

Spacerując wzdłuż Przecznickiego Potoku czułam się trochę, jak na końcu świata. Są tu tylko domy i pola… Nie ma typowych dla wsi: kościoła, szkół, połączeń komunikacyjnych. Długą, żmudną drogę wynagrodził nam widok tego małego domku….

Istnieje tu gospodarstwo rolne “Lawenda Izerska”. Miłe małżeństwo prowadzi od kilku lat pachnącą działalność. Im podchodziłam bliżej, tym bardziej byłam zafascynowana tym miejscem. Taki domeczek byłby spełnieniem moich marzeń 🙂

Tuż obok uroczej chatki rosną uwielbiane przez miliony kwiaty…. Pięknie tu pachnie!

Po obejrzeniu plantacji, weszłam do podziwianego przeze mnie domku. Tu, właścicielka gospodarstwa suszy kwiatki, plecie wianki, sprzedaje bukieciki.

Wspaniałe, sielskie życie, prawda? Zaznaczam na swojej mapie “klimatyczne miejsca” kolejny haczyk i pędzę dalej, gdzie wiatr z zapachem lawendy poniesie… 🙂

 

Related Post

Podziel się