Nastała jesień i świat znów zamigotał na czerwono…. Ogniste kolory spowiły parki, ogrody i lasy… Jeszcze palące, choć milsze dla ciała słońce ogrzewało ziemię, gdy nagle… chmury przysłoniły nieco jasność…

Naszła mgła, a z nieba raz po raz siąpił deszcz… Wiatr coraz śmielej wirował między liśćmi, a krople coraz głośniej uderzały o kamień…
Widziałam go. Przystanął przy fontannie i wpatrywał się we mnie swoimi upiornymi oczami! Woda szumiała i lała się z góry… lecz nie na niego… Anioł to był czy Diabeł?
Spojrzałam w górę, lecz po chwili już go nie było. Fontanna nadal pryskała, a w powietrzu unosiła się świeża bryza i chłód jesiennej słoty…

 

Niektórzy mówią, że czarny anioł zstąpił z piekieł. Kiedyś był rozkosznym białym aniołkiem, często ukazywał się ludziom, lecz pewnego razu człowiek wyśmiał jego dobroć, odrzucił pomoc. Dobry anioł nie chciał być więcej poczciwy. Rozgniewany zaczął być groźny i Diabeł zabrał go do siebie, sądząc, że z takiego diabolicznego stworzonka będzie miał pociechę u siebie.
Białe piórka usmoliły się na czarno… Aniołek w nowym miejscu wcale nie czuł się komfortowo, toteż często powracał na ziemię by poobserwować ludzi. Chciał być blisko, lecz z takim wyglądem już nikt by mu nie zaufał…
Lubił siadać na drzewa, ukrywając w liściach. Długo jednak nie usiedział. Już chwilę po jego dotyku gałęzie żarzyły się od ognia, a przepalone kawałki upadały na ziemię…

 

Gdy próbował się gdzieś zadomowić, tam wszystko nieświadomie niszczył… sprowadzał nieszczęścia… Cierpiał razem z ludźmi. Znów chciał być dobry, znów chciał pomagać. Został blisko… lecz nikt już mu nie zaufał….

 

 

 

 

Related Post

Podziel się